środa, 19 listopada 2014

Wiedźmin - Recenzja Gry cRPG

recenzja ([TRPG], 2008-01-07)

Wiedźmin jest grą, na którą wy­cze­ki­wa­łem już kilka lat. Śledziłem cały pro­ces pro­du­kcy­jny, po­dzi­wia­łem przy­go­to­wy­wa­ne przez twórców ma­te­ria­ły promocyjne – nic więc dzi­wne­go, że moje oczekiwania urosły do ogromnych rozmiarów. Kilka dni przed premierą, w rozmowie na GG z Asthnerem, rzuciłem pół żartem, że jeśli debiut CD Projekt RED okaże się klapą, to pojadę, spalę im siedzibę i wymorduję wszystkich odpo­wie­dzia­lnych za two­rze­nie tej produkcji. Nie brałem nawet pod uwagę możliwości, że Wiedźmin nie będzie hitem. Z takim oto na­sta­wie­niem (prawda, że opty­mi­sty­cznym?) wyczekiwałem kuriera, który miał mi dowieźć paczkę. Czy gra spełniła moje mocno wy­win­do­wa­ne oczekiwania?

Pamiętnego dnia 22 października 2007 roku około godziny 10 rano, od zajęć w pracy oderwał mnie dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu komórki pojawił się zupełnie nieznany mi numer, za którym, jak się chwilę później okazało, krył się kurier firmy wysyłkowej. Miły pan poinformował mnie, że właśnie dojeżdża do mojego miasta, wioząc paczkę o numerze takim i takim, na kwotę taką i taką, nadaną przez firmę taką i taką. Przeanalizowałem w myślach podane mi dane. Tak, wszystko się zgadzało, to właśnie zbliżał się do mnie Geralt, zapakowany w szary karton i ciasno ułożony pomiędzy perfumami, książkami i częściami komputerowymi (czy co tam jeszcze sobie ludzie przesyłają). Poinformowałem kuriera, że co prawda mnie w domu nie ma, jednak z odebraniem przesyłki nie będzie problemu, ponieważ ktoś będzie na miejscu.

Kilka minut po zakończeniu pracy, zmęczony, ale podekscytowany, stanąłem w drzwiach domu i od progu zacząłem wypytywać członków rodziny, gdzie jest to, na co tak długo czekałem. Okazało się, że paczka... wróciła do magazynu. Z uwagi na to, że recenzję tę czytać mogą dzieci lub osoby wrażliwe, nie przytoczę swoich słów, które raczyłem w tamtej chwili wypowiedzieć. Po przeprowadzeniu krótkiego dochodzenia, dowiedziałem się, że przy wysyłce Wiedźmina było trochę problemów, i część kopii została zawrócona. W efekcie gra dotarła do mnie dnia następnego, co, sądząc po opiniach na różnych forach, jest wynikiem niezłym. Ponoć ci, którzy zakupili edycję kolekcjonerską, mieli jeszcze więcej problemów z dostawą. Wydawca, delikatnie mówiąc, z wysyłką się nie popisał, za co dostać musi ogromnego minusa. Jednak biorąc pod uwagę to, że był to pierwszy raz, gdy CD Projekt wydawał własną grę (i to na tak ogromną skalę) jestem skłonny im to wybaczyć.


Przechodząc już do właściwej rozgrywki – po rozpakowaniu pudełka i dość długiej instalacji, odpaliłem grę. Przygotowane przez Tomasza Bagińskiego intro, jak dobrze wiedziałem (fragmenty krążyły już od dawna w Internecie), miało być bardzo dobre. I tutaj nastąpiło pierwsze zaskoczenie (na szczęście pozytywne): to, co wcześniej widziałem, nie umywało się do geniuszu filmiku, który w końcu zobaczyłem w całej krasie. Gdybym to ja decydował, a nie amerykańska akademia filmowa, Bagiński dostałby Oskara za intro do Wiedźmina (gdyby brakowało odpowiedniej kategorii, to stworzyłbym ją). Następnie zająłem się odpowiednim ustawieniem opcji graficznych (cóż, sprzęt może i mam mocny, ale podanych na pudełku wymagań optymalnych niestety nie spełnia), i oddałem się w wir przygody.

Co zauważa się podczas gry? Przede wszystkim bardzo dobrze przygotowane cut-scenki, mogące w sumie stanowić oddzielne materiały do filmu. Wprawdzie można dyskutować, czy nie jest ich zbyt dużo (szczególnie na początku), ale przecież jakoś trzeba graczowi wytłumaczyć, skąd się tutaj wziął i co ma robić. Wiem, że wielu drażni wykorzystanie niezwykle oryginalnego pomysłu z amnezją Geralta, ale wziąć pod uwagę trzeba, że nie każdy miał okazję poznać sagę (nie, nie herbatę – mam na myśli sagę o wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego). Poza tym bez zastosowania tego chwytu, rozwój postaci byłby zupełnie niemożliwy (wszak nie można powiedzieć, że Biały Wilk był nowicjuszem i nic nie potrafił).


Zacząłem o fabule, a nie powiedziałem jeszcze o tym, co sprawia, że gra już od pierwszego spojrzenia wydaje się piękna. Naprawdę, ludzie odpowiedzialni za stronę wizualną, zrobili kawał dobrej roboty – lokacje są po prostu niesamowite (przyroda i architektura w Wiedźminie jest tak wspaniała, że potrafię przez kilka minut po prostu stać i podziwiać krajobraz). Trochę gorzej jest z modelami postaci i potworów – nie są co prawda złe, określiłbym je raczej jako tylko bardzo dobre. Modele postaci nie mogą przeskoczyć, ustawionej im przez otoczenie, poprzeczki, poza tym jest ich bardzo mało. Często ma się wrażenie, iż nastąpił atak klonów, i większość mieszkańców świata to wierne kopie kilku wybrańców (zamiast witaj chce się rzec czy my już dzisiaj z pięć razy nie rozmawialiśmy?). Oczywiście ważne postaci mają swoje własne modele, nie ma obawy, że zobaczymy szwendających się po mieście Geraltów, kelnerki o aparycji Triss, czy sprzedawcę warzyw mogącego być bratem bliźniakiem Vesemira.

Było coś dla oka, jest i coś dla uciesze ucha. Muzyka w Wiedźminie nie tylko dorównuje innym, bardzo klimatycznym produkcjom, śmiem wręcz twierdzić, że bije je na głowę. Ścieżka dźwiękowa jest po prostu fenomenalna – dość powiedzieć, że jak nie gram, to słucham soundtracku z płyty. Lektorzy, którzy podkładają głosy, również swoją pracę wykonali bardzo dobrze, szczególne pochwały należą się, grającemu główną rolę w całym przedsięwzięciu, Jackowi Rozenkowi. Miałem pewne obawy, czy podoła on zadaniu odtworzenia Geralta, ale na szczęście dopasował się do swojej roli znakomicie. Wypadł nawet lepiej niż Michał Żebrowski w filmie (o ile film był, delikatnie mówiąc, słaby, to głos Żebrowskiego bardzo dobrze pasował do wiedźmina). A skoro już mowa o podkładaniu głosów i filmie – szkoda, że twórcom nie udało się namówić Zbigniewa Zamachowskiego do podkładania głosu dla Jaskra, a jeśli nie próbowali go pozyskać do tej roli, niech się zapadną pod ziemię ze wstydu. Aktor (niech mi wybaczy, że nie kojarzę go z imienia i nazwiska), który w grze użyczył głosu trubadurowi, jest dobry, jednak, jako fan pana Zbigniewa, nie mogę odżałować, że nie słychać jego głosu w grze.


Kolejna warta pochwał rzecz, to fabuła i dialogi. Pomijając oklepany pomysł z amnezją (choć jeszcze raz zauważę, że był on konieczny, żeby się całość kupy trzymała) wszystko przygotowane jest po prostu po mistrzowsku. Intryga jest wielowątkowa, momentami trzeba podejmować bardzo kontrowersyjne decyzje, dialogi, poza drobnymi wpadkami (sprawdźcie na przykład przebieg rozmowy Leo z Geraltem, kiedy ten przypomni sobie, jak używać znaku Aard), są klimatyczne – kiedy trzeba poważne, czasami wulgarne, innymi razy dowcipne, ale zawsze doskonale pasują do sytuacji. Po części oczywiście, zasługi przypisać należy aktorom podkładającym głosy, jednak to scenarzystom należą się ogromne brawa, za przygotowanie mnóstwa aluzji, gierek słownych, dowcipów politycznych, sytuacyjnych i tym podobnych. W tym elemencie doskonale czuć klimat opowiadań i powieści Andrzeja Sapkowskiego.

Nie wolno nie wspomnieć o pozbyciu się tego, co mi zawsze przeszkadzało w innych produkcjach. W końcu gracz nie jest jakimś super-hiper-mega bohaterem, z pięcioma epickimi poziomami, siedemnastoma profesjami, kramem z mieczami +12, zbrojami z +20 do odporności przeciw niebieskim królikom (a to wszystko w plecaku wielkości średnio 30 na 50 cm). Z zatłuczonego szczura nareszcie nie wypada złoty łuk amazonek +10, no i nie ma debilnych zadań w stylu przynieś, podaj, pozamiataj. Wiedźmin jest wiedźminem – zabija potwory, od czasu do czasu trochę pochędoży, namiesza w polityce, pomoże to temu, to tamtemu. Na pewno nie jest handlarzem złomem, chłopcem na posyłki, nie dorobi się też nigdy (na swojej pracy) większej fortuny. Owacje na stojąco należą się twórcom za alchemię – tak dobrego pomysłu nie widziałem od naprawdę długiego czasu. Nie dość, że jest to niesamowicie klimatyczna opcja (kto czytał sagę, ten wie) to jeszcze bardzo przydaje się w grze i staje się jedną z jej głównych osi.


 Dobrze, trochę pochwaliłem, muszę też trochę zganić. Po pierwsze gra jest bardzo niestabilna – przed jej spatchowaniem wywalała się albo gubiła tekstury, średnio co kilkanaście minut. Po zainstalowaniu patcha 1.1a widać zdecydowaną poprawę, no ale, jak to się mówi, smród pozostał. Rozumiem, że jest to pierwsza gra autorstwa studia CD Projekt RED, i dlatego jestem skłonny te problemy ze stabilnością wybaczyć – jednakże w przypadku recydywy pobłażania już nie będzie. Po drugie, animacje postaci są czasami trochę nienaturalne, a przygotowanych modeli jest zbyt mało. O ile o klonach wspomniałem już wcześniej, to animację muszę osobno potraktować. Słaba jest mimika twarzy – czasami odnoszę wrażenie, że już lepiej by było, żeby dany bohater w ogóle gębą nie ruszał, niż robił to, co robi. Gestykulacja jest trochę lepsza, ale również tutaj twórcy mogli włożyć więcej pracy. Niektórzy podnoszą tezę, że ładowania pomiędzy lokacjami są zbyt długie – skłonny jestem jednak w tym wypadku bronić twórców. U mnie, na dość mocnym sprzęcie, nie stanowią one żadnego problemu, więc problem raczej leży w niedostatecznej mocy komputerów. Może i wymagania mogłyby być niższe, ale chyba nikt się nie spodziewał, że gra wydana pod koniec 2007 roku, będzie działała na procesorze klasy 486, 16MB RAM i karcie VGA.

Problemy natury technicznej można jednak programistom wybaczyć – wszak nie myli się tylko ten, co nic nie robi. Ponarzekać jeszcze trochę muszę (taki przywilej i obowiązek recenzenta, rozumiecie), zdarza się bowiem, że gra nie zaliczy jakiegoś questu, wyzerują się nałożone na Geralta efekty eliksirów po zmianie lokacji, zablokuje się on gdzieś przy ścianie wykonując dziwne podrygi, czy stanie się jakaś inna, równie nieoczekiwana rzecz. Sporo jest takich denerwujących drobnostek, na szczęście nie wpływają one w znaczący sposób, na odczuwaną z gry przyjemność. Mam też nadzieję, że problemy te zostaną naprawione w kolejnych patchach. Przyczepić można by się jeszcze do faktu, że tzw. bossowie są niezbalansowani – szczególnie w dalszych częściach gry. Przez zwykłe utopce Biały Wilk przechodzi jak nóż przez masło, ale już chwilę potem przychodzi czas na walkę np. z kościejem, przy którym można (do wyboru) zwariować, albo zostać mistrzem klawiszy F5 i F9 (odpowiednio szybki zapis i szybki odczyt). Przy walce z nim, byłem już lekko sfrustrowany, gdy wczytywałem grę po raz dwudziesty. Z kolei ostatnich dwóch przeciwników w grze, wraz z obstawą, pokonałem niemalże z marszu (wszystko to na poziomie trudności hard).


Dobrze, dość tego narzekania, czas wracać do chwalenia. To, co wyróżniaWiedźmina spośród innych gier (nie oszukujmy się, wspaniałą grafikę i muzykę ma teraz co druga produkcja), to z całą pewnością klimat, fabuła oraz grywalność. Do tej pory myślałem, że wykładnią dla gatunku cRPG w tej kwestii są obydwie odsłony Fallouta, ale okazuje się, że Geralt cały ten nuklearny burdel uprzątnął Aardem, resztki cywilizacji spalił Igni, Wybrańca zaszlachtował stalowym, a Supermutanty srebrnym mieczem. W moim osobistym rankingu, Wiedźmin(pomimo wad) przebojem wdarł się na pierwsze miejsce, przywracając mi nadzieję w gatunek komputerowych gier fabularnych. To jest gra, która śmiało może sobie stać na najwyższej półce, pośród światowych hitów, gra niemal doskonała. Co więcej, jest ona bardziej klasyczna od starych, za klasyczne do tej pory uważanych, przebojów – twórcom przyświecało hasło cRPG redefined i w moim odczuciu udało im się je w pełni zrealizować. Wrócono do tego, co jest w fabularkach najważniejsze, brutalnie amputując zdegenerowaną tkankę nowomodnych pomysłów. I chwała im za to, od teraz gatunek cRPG dzielić będzie się na przed Wiedźminem i po Wiedźminie.

Na koniec wspomnę jeszcze o wydaniu gry. Za 80 złotych otrzymujemy, oprócz samej gry, także płytę DVD z dodatkami, płytę audio z soundtrackiem, instrukcję, poradnik (będący w istocie solucją) oraz opowiadanie Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego – a wszystko to przygotowane bardzo profesjonalnie i obleczone ładnym etui. A jeszcze lepiej jest w edycji kolekcjonerskiej. Przy tej cenie wyposażenie pakietu naprawdę budzi podziw, szczególnie w porównaniu do niektórych propozycji, gdzie za sumę ponad dwukrotnie większą, otrzymujemy tylko płytkę z programem i kartkę sugerującą, że instrukcję to możemy sobie poczytać, jak włożymy grę do napędu i zainstalujemy Acrobat Readera. Muszę powiedzieć, że nawet mimo wszystkich wad, Wiedźmin zasługuje na tytuł cRPG wszech czasów, a panowie i panie z CD Projekt RED otrzymują ode mnie ogromny kredyt zaufania – z chęcią kupię każdą następną ich grę, choćby był to tylko Tetris.


Plusy:
·         bardzo ładne lokacje, cut-scenki i filmiki
·         niesamowita muzyka i dialogi
·         zachowany klimat prozy Sapkowskiego
·         alchemia
·         fabuła, intryga i przygody
·         cena
·         grywalność
·         grywalność
·         jeszcze raz grywalność
Minusy:
·         niestabilność
·         drobne błędy
·         słaba animacja postaci
·         mała ilość modeli postaci
·         brak Zbigniewa Zamachowskiego
·         za silny kościej
·         problemy z dystrybucją

Tytuł:
Wiedźmin
Producent:
CD Projekt RED
Wydawca:
CD Projekt
Rok wydania:
2007
Platforma:
PC
Ocena:
6-

Autor: Zieziór
Artykuł dzięki uprzejmości Tawerny RPG


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz